Na końcową fazę zostawiłem sobie moja bolączkę, figurki, które mnie akuratnio wychodzą mocno średnie
( z na jeżą włącznie)
Nic to, warsztat czyni mistrza i staram się jak mogę malując kolejne.
Te malowałem w "utarty" już sobie spoób.
Z aerografu naniosłem warstwę bazową, nie mając zbytniego doświadczenia w cieniowaniu akrylem, sięgnąłem po farby olejne.
Rozjaśniając żółcią brąz nanosiłem kolejno coraz jaśniejsze tony, pamietając, że czołg jest delikatnie pocieniowany....więc i figury nie mogą "krzyczeć" rozjaśnieniami.
Na końcu by odcienie się uspokoiły przeciągnąłem po całości rzadkim brązowym(filtr)
El. wypos. malowane już zwyczajnie, pędzelkiem i akrylem(farba)
Ostatnie co uczynię, to naniosę lakier matowy i wykończę figurki pigmentem(oby wyszły miastowo, nie jak diabeł z kotła)
Sporo osób daje do scenki z domem(czy nawet kilkoma ruinami/domami ) dwie, trzy uważając iż to jest TO.
Mnie to nie przekonuje i staram się "coś" ustawić. Znów poszedłem drogą pokojową, nie leją się łopatami, nie skradają się, nie strzelają do "czegoś" - kolejna spokojna scenka, swoje zrobili , teraz pilnują.
Zostały mi dwa dni na ukończenie całości...ciężko, oj ciężko...
Pozdrawiam
RJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonymous comments will not be published, I like know who I'm writing to./Anonimowe komentarze nie będą publikowane, lubię wiedzieć z kim rozmawiam :)