poniedziałek, 30 maja 2011

"Hunt" - Finish

Cześć.
Po oczekiwaniu na mokre przyszedł czas finału.
Pojazdy otrzymały siatki, nieco mokrości, ale subtelnie.
Z czego jestem zadowolny>
Chyba najbardziej z kolorystyki błota, ziemia wyszła mi bardzo zróżnicowana - tu nieco odszedłem od swojego przyzwyczajenia by nie zmieniać kolorów podłoża i zostawiać naturalne.Otrzymałem dzięki temu trzy  a właściwie cztery odcienie wspomnianego.Te które jest u góry jest jasne, na kołach w wyższych ich partiach takie "byłe" a u dołu ciemne. Jak wiadomo, ta sama ziemia nie ruszona wygląda inaczej aniżeli ta, która dokleja się do pojazdu.Kolejne zadowolenie wzbudza u mnie roślinność, raczej mocno dobrze mi wyszła.
Moja cepeliada wygląda dokładnie tak jak zakładałem , po zdjęciu które mi utkwiło w głowie po wstępnym ustawieniu/wkopaniu Mardera.
Wszystko ściśnięte, jednak nie na tyle by można było to nazwać "supłem"
Ok, zatem:

   





Zdjęcia nieco przekłamują kolorystykę na żółto - wariujące słońce nie pozwoliło mi ustawić dobrze balansu bieli, myślę jednak że da rade obejrzeć w obecnym stanie
Teraz zajmę się podstawką dla Polaków z września.

Pozdrawiam
Rafał Jankowski

niedziela, 29 maja 2011

Przed tualetą...

Nieco przaśnie...tualetą, prawda?
Zwyczajowo, model jeszcze nie finalnie sklecony, zatem syfku po szlifowaniu na nim mnogość.
Dziś dzień ma się tak:

   


Pozdrawiam
RJ.

niedziela, 22 maja 2011

W oczekiwaniu...

Cześć.
Oczekując na wodę do poprzedniej scenki zaczynam nowy projekt, cofam się nieco w czasie  do roku 1939.
Okres historri Polski, który tak często bywa pomijany w tematyce modelarskiej, a szkoda.
W zalewie szkopopodobnych esefów, iraków czy innych udziwnień ja ze swoim tematem wtykam się w szereg.
Scenka - tajemnicy nie zdradzam, ale myślę ze dość ciekawie - choć bez trupów/walki.
Zwyczajowa sytuacja, której nie da się uniknąć na polu walki.
Dotąd pogrzebałem w konnym od M model`a , piechurze od Adalbertus`a i pancerniaku od Warriors`a.
Cały czas w fazie malowania, a dziś mają się tak:

   


Oczywiście i 7TP znajdzie miejsce w scence, wpierw musze go skleić. Jednego już kleiłem  - DW - nie należało to do przyjemności.

Tak dodając.
Żal że PL firma, która  produkuje ten model nie robi nic w kierunku jego ulepszenia(jakość)
Kupujących odstrasza nie cena, a właśnie jakość.Ohydny gumowaty plastik - już zmiana choćby materiału wniosłaby wiele.
Poprawiając własne niedociągnięcia dałaby drugie życie sławnemu 7TP, oraz spory zastrzyk finansowy sobie. Myślę, ze przynajmniej w kraju znalazłaby się spora grupa nabywców, za granica z resztą tez.
Tam modelarze wiedze o tym wozie mało, jednak je lepią !
Dodatkowo mamy rzeszę bardzo UTALENTOWANYCH budowniczych modeli od podstaw.
Zerknąć możnaby choć na prace Jarek Kieliszek. Jego czołg pościgowy, czy ostatnia praca  Śmiały.
Dziwi mnie także, ze właśnie rodzime firmy nie nawiazują kontaktu z wspomnianymi, bardzo mnie to dziwi.

Pozdrawiam
RJ

wtorek, 17 maja 2011

Kolorowania ciąg dalszy

Wykopałem ślady po wdrapaniu się Carriera na górkę, stonowałem kurz na nim, przyciemniłem gąsienice, wkleiłem nań kilka drobiazgów. Przyciemniłem także ziemię i czekam na akrylową żywicę. Nie zauważyłem jej braku i nie mogę kończyć wilgoci w koło Mardera.A i jak widać wkleiłem także załogę transportera. Dojdzie jeszcze kilka detali na niego, na niszczyciela także...sporo przede mną jeszcze, sporo.:


   



Pozdrawiam
eeRJott

poniedziałek, 16 maja 2011

Green`n`wet

Dzińdybry.
Zawziąłem się i pomazałem listowie.
Dość żmudna to praca jednak efekt rekompensuje wkład pracy.
Roślinki w końcu ożyły i dodają splendoru temu rozgardiaszowi.
Wkleiłem już Carriera na jemu właściwe miejsce, pamiętając iż jest to SF ustawiłem go dziwnie nieco.
Powód oczywisty, duży Marder.
Okrywam go jak mogę by był widoczny, jednak nie jako główny bohater(czyli walczę z nim dalej) a coś w tle.
W koło niego naniosłem wilgoci, zapewne jeszcze nad nią posiedzę..ale to z czasem.
Jestem na takim etapie, ze ilebym nie zrobił i tak wygląda jakby nic nie było zrobione.
Po nim niespodziewanie wklejam ostatnią figurkę i umyka moment pracy włożonej.
Teraz zajmę się namaczaniem traków transportera, traków i delikatnie ziemi doklejonej na nim, tak z wyczuciem(może wyjdzie)
Ok, zatem :

   



Pozdrawiam
RJ

sobota, 14 maja 2011

Carrier

Hej.
Tym razem usiadłem nad transporterem. Otrzymał juz obicia, kalki i płukanki.
Pigmentowanie wykonałem z kurzu.
Zebrana ziemia z pól obfituje w pył, a ten jak znalazł daje się wykorzystać w modelarstwie
Coś o kosztach?
Słoik pigmentu waha się od 10zł  do 20(paru?)zł, siatka ziemi kosztuje tyle  ile jej opakowanie ;)
W każdej chwili mogę zetrzeć, dodać, pył nie martwiąc się o stan modelu, zwykła woda załatwia sprawę.
Zatem "uziemienie" modelu wygląda tak:

   


Kilka wieczorków i praca będzie ukończona, najwięcej czasu zajmie mi malowanie tego zielonego rozgardiaszu.

R.Jankowski

wtorek, 10 maja 2011

Długawy post o tak samo długawym tytule. Otwarcie sezonu 2011 + niespełnione obietnice + Scene update

Cześć.
Troszkę długo jednak zasadnie( mój blog i mój punkt widzenia)
Obietnica....obiecałem sobie iż zdetaluję i poprawię merytorycznie czołg HL w skali 1/16 RC - nie wyszło.
Pędząc po kolejnych projektach zawsze odkładam to na bok, szkoda.
Tym razem wziąłem pojazd ze sobą na działkę by wraz z synem pojeździć po przeszkodach.
Model pomalowałem o tyle o ile by zgubić kolor pomarańczy jaki oferuje producent, z ręki także na szybko poszły wężyki. Świetnie zbierał się na polu oraz niskiej trawie. Film , który przedstawiam jest już na mokrej/wilgotnej glebie. Na suchej jeszcze piękniej wyrzucał kurz i ziemię spod siebie - innym razem (może nawet zwaloryzuję czołg do tego czasu) nakręcę filmik i w takich warunkach.
Mokra ziemia plus czołg rodem z 2WŚ = spadanie gąsienic.
Pomimo mocnego napięcia traków syfek który się zbierał w zakamarkach bezlitośnie co jakiś czas ściągał gąsienice. Tak czy siak zabawa była przednia  ;)

   



   

Otwarcie sezonu wędkarskiego.

  

Musiałem, nie byłbym sobą...
Spakowałem na szybko dwie wędki, jedneą 6 metrowa spławikówkę oraz spining.
Bez zanęty, tylko kukurydza i efekt był przewidywalny...zero. Kilka razy bujnęło spławikiem(łapałem z dna) po czym zwinąłem zestaw i poszedłem w krzaczory. Kilka rzutów obrotówką trójeczką i już bandyta oqń wisi na wędzie. Wypuściłem, rzucam dalej i znów sytuacja się powtarza. Tego dnia złapałem ich około dziesięciu, straciłem obrotówkę i jednego ripperka.
Na rybki wybrała się ze mną moja żona, tym razem nic nie łapała gdyż pogoda nie była sprzyjająca, a zobrazuje wymownie sytuację to zdjęcie:

   

Koleżanka małżonka zawinięta we wszelakiego typu "deszczo i wiatro wstrzymywacze "
Po powrocie z rybek, a jakże(wegetarianie proszę zamknąć oczy i to wcale nie jest mięso, a ulepek z masy GS ) :

   

I by wszelakim rytuałom stało się zadość - killing in the name of (puszek rzecz jasna) :

   

Wróciłem wypoczęty i już czekam by tam znów wrócić...jeszcze dwa miesiące z górką.

O scence.
Nie omieszkałem odwiedzić lasów i łąk co zaowocowało zbieraniną masy suszonych roślinek, które staną się elementami moich dioramek.
Po wyschnięciu ziemi posadziłem nieco liści, czekają na malowanie choć na upartego mogłyby juz zostać jak są... jednak chce by było żywiej kolorystycznie :

  


Uff...tym razem AŻ tyle.
Pozdrawiam
Rafał Jankowski.